Wyjazd rozpoczął się bardzo słabo, całą drogę padał deszcz. Na szczęście w samym Zakopanem przestało padać i oprócz tego, że temperatura była wysoka warunek pogodowy nie był zły.
Do Murowańca doszliśmy żółtym, bardzo oblodzonym szlakiem przez Jaworzynkę. Wczesny zachód słońca oraz spora ilość znajomych w schronisku spowodowała, iż tego dnia już nigdzie nie wyszliśmy.
Drugi dzień był już pełen wrażeń. Rano udało się wejść na Kościelec. Szlak był bardzo ciekawy technicznie. Dużo śniegu, lodu, skały, a jednocześnie czuliśmy się bardzo bezpiecznie. Trasa na szczyt i ze szczytu przebiegła bardzo sprawnie i bez większych przygód. Po naładowaniu akumulatorów w schronisku udało się jeszcze na wieczór wyjść na Kasprowy Wierch gdzie wreszcie poczułem przenikliwe zimno. Do schroniska wróciliśmy przez Przełęcz Liliowe, przechodząc już w nocy przez bardzo przyjemną grań Beskidu.
Ostatni dzień przeznaczyliśmy na ćwiczenia hamowania czekanem. Założyliśmy też stanowisko w lodzie ze śrub oraz zjechaliśmy parę razy na linie. Warto by częściej tak poćwiczyć.
Oby więcej takich wypraw!