Mostar ➔ Shëngjin

Dzisiaj bez przygód, ale za to z nowymi krajami. W pierwszej kolejności z Bośni i Hercegowiny wjechaliśmy do Czarnogóry. Przejście graniczne trochę nas zmęczyło bo staliśmy jakieś 30 min, ale za to poszło bez problemu.

Sama Czarnogóra zrobiła na nas podobne wrażenie jak Bośnia. Góry, góry, gdzie nie spojrzeć góry. Ale naszym głównym celem tym razem nie były góry, a Kotor. I w końcu udało spełnić się to marzenie i postawić nogę na Kotorze :D Samo miasto ma bardzo włoski klimat. Gdyby ktoś postawił mnie tam nagle, byłbym w 100% pewny, że to Włochy.

Ale nie samym Kotorem Kotory żyją, dlatego po odpoczynku ruszyliśmy w stronę albańskiej granicy. Tam poszło trochę szybciej, bo po jakichś 10 min w kolejce przekroczyliśmy granicę. I to prawdopodobnie trochę nielegalnie bo po okienku czarnogórskim nie zauważyłem okienka albańskiego i jak gdyby nigdy nic pojechałem w głąb Albanii. Podobno Pan pogranicznik zdziwiony pomachał nam tylko na odjazd i na szczęście nikt za nami w pościg nie ruszył. Mam tylko nadzieję, że nie będzie to problemem przy wyjeździe…

Zanim jednak przyjdzie do wyjazdu, to musimy najpierw poszukać Króla Albanii. Ale to już jutro.

Mapa