Pitești ➔ Transfăgărășan ➔ Transbucegi ➔ Pitești
Plan na dzisiaj mieliśmy bardzo ambitny i pomimo pewnych utrudnień udało się go w pełni zrealizować. Naszym pierwszym celem była legendarna trasa Transfogaraska. Sporo osób wysyłało nam ostatnio artykuł o motocykliście, który zginął parę dni wcześniej na tej trasie w wyniku ataku niedźwiedzia. Cóż… na jednym ze znaków widniał trafny komentarz: „Love bears, hate humans”. My za to widzieliśmy tylko jednego niedźwiedzia i to był tak przyczajony, że nawet nie udało się go sfotografować.
Co do samej drogi – to moja pierwsza, oficjalna droga górska na motocyklu i chyba dobrze przygotowały mnie inne drogi, bo technicznie nie zrobiła na mnie większego wrażenia. Najbardziej przeraziły mnie barierki na drodze kiedy dotarliśmy na szczyt trasy przy jeziorze Bâlea Lac. Okazało się, że przez jakieś wydarzenie północna część trasy jest zamknięta od 9:00 do 17:00. Na szczęście okazało się, że ruch będzie możliwy przez godzinę od 12:00 więc musieliśmy poczekać niecałą godzinę i mogliśmy ruszać dalej. Dalsza część drogi przebiegła już bez niespodzianek i podziwiając widoki zameldowaliśmy się na dole cali i zdrowi.
Kolejnym celem tego dnia była trasa Transbucegi, stosunkowo nowa i mało znana droga górska. I muszę przyznać, że co tam zobaczyłem zaparło mi dech w piersiach. Kilkukilometrowy przejazd trawiastymi górami to było coś tak niesamowitego, że aż ciężko to opisać. Nie mogłem uwierzyć, że tak niesamowite miejsce jest tak mało znane. Zdecydowanie ta droga zrobiła na mnie dużo większe wrażenie od Transfogaraskiej.
Naładowani widokami ruszyliśmy już w stronę naszego noclegu w Pitești. Po drodze złapał nas jeszcze niewielki deszczyk, ale ani on, ani mocne już zmęczenie nie przeszkodziły nam to w dotarciu do mety.