Przyszedł czas na Tatry Słowackie. Można powiedzieć w końcu. W Polsce sporo już udało się przejść, a Tatry po drugiej strony granicy mają wiele ciekawych szlaków. W tym roku zaczęliśmy od Czerwonej Ławki kuszeni nową ferratą (Priečne sedlo). Trasa wymagająca kondycyjnie o dziwo nie była taka zła. Co prawda całość zajęła nam dość długo, ale udało się przejść cały zaplanowany szlak i to bez pomocy kolejki na Hrebieniok.
Co do samej ferraty to… słabo, bardzo słabo. Nastawialiśmy się, że będzie prosto (spotkaliśmy się nawet ze stwierdzeniem, że sprzęt ferratowy „zalecany”) i było rzeczywiście bardzo prosto. Ferratę przeszliśmy dość szybko, w samych kaskach, nie pamiętam już wersji na łańcuchach, ale jestem w stanie uwierzyć opiniom, że jest ciekawsza. Mam nadzieję, że to dopiero ferratowy początek w Tatrach i wkrótce pojawi się coś o większym stopniu trudności.
P.S. na Czerwonej Ławce naprawdę jest… Czerwona Ławka :-)