Druga ferrata długo stała pod znakiem zapytania. Ferrata Gamsblick zajęła nam sporo więcej czasu niż zakładaliśmy, robiło się już późno, ale pomimo zniechęcania nas, postanowiliśmy we dwójkę z Danielem zmierzyć się z ferratą Sisi, nawet jeśli miałaby nas złapać noc. I jestem przeszczęśliwy, że się nie wycofaliśmy. Szczerze mówiąc obawiałem się tej ferraty. Wycena „D” i różne opisy wskazywały, że będzie to naprawdę trudne przejście. I tak rzeczywiście było. Momentami na granicy wytrzymałości (długie fragmenty w przewieszeniu), do tego większość trasy pokonywałem samotnie. Jednak satysfakcja na szczycie i radość z przejścia (i to w bardzo dobrym tempie) była przeogromna. Naprawdę dawno nie czułem się tak w górach.