Drugi wybór padł na wydawałoby się nieco trudniejszą ferratę Ettore Bovero, prowadzącą na szczyt Col Rosà. Największy minus tej trasy to jedno z dłuższych podjeść pod początek ferraty z jakim spotkaliśmy się w Dolomitach.

Sama ferrata jest bardzo przyjemna. Postanowiłem pokonać ją bez dotykania stalowej liny i udało się. Przeszedłem całą idąc tylko po skałach i było to naprawdę świetne przeżycie. Szło się bardzo przyjemnie, ferrata oferuję fajne widoki i momentami było naprawdę mocno ekspozycyjnie. Co prawda zastanawialiśmy się skąd w wycenie wzięło się „D” bo nie dostrzegliśmy żadnego trudniejszego fragmentu. Szczerze mówiąc już chyba poprzednia ferrata, Ra Bujela, miała trudniejszy moment…
Najtrudniejszym fragmentem myślę, że było dla mnie bardzo wąskie przejście między dwoma skałami, ledwo się zmieściłem :)

Mapa